Źródło |
Każdy z nas ma jakieś ograniczenia, czegoś się boimy, nie robimy czegoś w obawie przed kontuzją, czy po prostu mówimy "nie dam rady". Nie zamierzam nikogo oszukiwać - ja też tak mówię. Nie biorę udziału w biegach bo nie lubię, a kiedyś miałam poważną kontuzję kolana, która do dziś jest świetną wymówką. Pobiegłam rok temu w króciutkim biegu charytatywnym, na mecie czułam się jakbym miała zaraz umrzeć i postanowiłam, że nigdy więcej nie chcę tego przeżywać.
Wczoraj jednak na większości portali społecznościowych oraz witrynach informacyjnych informacją numer jeden było zdjęcie niepełnosprawnego Zbigniewa, który ukończył warszawski półmaraton o kulach! <klik>.
Warto nadmienić, że nie był to pierwszy bieg, w którym Pan brał udział. Czytając ten artykuł miałam łzy w oczach, a w głowie krążyły mi wyrzuty sumienia. Zawsze powtarzam, że nigdy nie można się poddawać, ale czy rzeczywiście żyjemy zgodnie z tym przekonaniem? Czy rzeczywiście pokonujemy własne słabości i robimy wszystko żeby osiągnąć upragniony cel?
Komentarze pod artykułem są cudowne, pełne wsparcia i szacunku. Kilkakrotnie pojawia się informacja, że Pan Zbigniew biega już od dłuższego czasu, mimo, że każdy krok sprawia mu ból.
Ten człowiek jest dla mnie największą motywacją - nie piękne dziewczyny z cudownymi brzuchami, ale On, który każdego dnia walczy o swoje marzenia i pokonuje swoje słabości.
Pan Zbigniew sprawił, że postanowiłam spróbować jeszcze raz. W maju w Katowicach jest organizowany bieg po schodach w Altusie, o którym napiszę w przyszłym tygodniu - wezmę udział i tym razem się nie poddam!
A jaka jest Twoja wymówka? Zastanów się czy jest naprawdę mocna, żeby miała rację bytu.
owacje na stojąco dla wszystkich, którzy mimo prawdziwych przeszkód na swojej drodze nigdy się nie poddają!
OdpowiedzUsuńBieg to dobre postanowienie, trzymam kciuki żebyś dała radę. ;)