Mogłabym napisać, że mimo tłustego czwartku absolutnie nie jemy pączków, nie spoglądamy nawet w ich kierunku a cukiernię omijamy szerokim łukiem. Mogłabym tak napisać, ale nie napiszę... Dlaczego?
Bo znam życie i właśnie dlatego tytuł nie brzmi "jak nie jeść pączków" tylko " co zrobić kiedy już go zjadłam".
Źródło Przygotowałam dla was grafikę, która nieco zobrazuje jakie wartości odżywcze kryją się w pączku, a także jak go spalić aby nie poszedł w biodra. Przypominam tylko, że realnie jesteśmy w stanie spalić jednego pączka a nie 10! (niestety 3 sztuk też będzie ciężko się pozbyć). Dlaczego pozwalam na jedzenie pączków? Bo nie jemy ich codziennie (mnie zdarza się raz w roku właśnie w tłusty czwartek), ponieważ tego dnia naprawdę trudno jest się przed nimi uchronić. Wiem, że dla niektórych niezjedzenie pączka będzie przykre, a jego brak może spowodować kompulsywne jedzenie słodyczy przy najbliższej okazji. Dlatego właśnie wybieram mniejsze zło. Jeżeli jednak nie masz ochoty na pączki to tak trzymaj!! Możesz wybrać również zdrowszą wersję z przepisu Agaty, której bloga śledzę i gorąco polecam! |
A tym, którzy pączków nie lubią ale mają ochotę na coś słodkiego polecam mój przepis (no dobra spisałam go kiedyś z gazety i wyrzuciłam z niego składniki, których akurat nie miałam) na ciasto marchewkowe:
SKŁADNIKI:
3-4 łyżki mąki pełnoziarnistej lub zmielonych płatków owsianych
4 jajka
2 łyżeczki miodu
4-5 marchewek
2 łyżeczki proszku do pieczenia
opcjonalnie: imbir, rodzynki, orzechy
ja dodaję: łyżeczkę cynamonu i skórkę pomarańczową
PRZYGOTOWANIE:
1- Marchewki umyj, obierz i zetrzyj na tarce o małych oczkach. Oddziel białka od żółtek.
2- Białka ubić na sztywną pianę. Żółtka połączyć z miodem, dodać rodzynki (lub inne dodatki), marchewki, mąkę oraz proszek do pieczenia.
3- Wszystko dokładnie wymieszać, na koniec dodać pianę z białek i delikatnie połączyć z masą.
4- Formę wyłożyć papierem do pieczenia, przełożyć do niej masę i piec w temperaturze 180 stopni około 50 minut.
Życzę wam jutro silnej woli:)
Raczej nie obejdzie się u mnie bez pączka, ale zamiast lukru wybiorę cukier puder, a później jak codzień bieganko, nie dajmy się zwariować!:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z wami w pełni, jeżeli cały rok jesteśmy aktywne to jeden dzień nie sprawi, że przytyjemy i tak samo w drugą stronę, brak jednego pączka nie odchudzi nas diametralnie. Jemy bez wyrzutów sumienia i ćwiczymy z uśmiechem.
UsuńNie jestem wielką fanką pączków jednak czasami zdarza mi się je zjeść :) Jeżeli jemy z głową to tłusty czwartek jest nie straszny :)
OdpowiedzUsuńNie ma opcji, żeby tłusty czwartek minął mi BEZ pączka/pączków (a co!) mojej mamy. Absolutnie nie! A wiadomo, co domowe to i dużo zdrowsze (może w tym wypadku nie do końca najzdrowsze, ale...), więc... nie, nie zamierzam mieć wyrzutów sumienia :)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że ja regularnie biegam:D bo chociaż tak samo jak Ty nie jem pączków na co dzień to jednak tego dnia się skuszę:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Jestem przekonana, że akurat Tobie ŻADNA ilość pączków nie może zaszkodzić (mówię o figurze a nie wynikach badań) :) A biegasz bo to kochasz, a nie po to żeby spalać pączki - tak Ci tylko przypominam ;)
UsuńHej, bardzo ciekawy blog. Nominowałam Cię do Liebster Award. Zapraszam do zabawy, będzie mi miło jeśli odpowiesz na moje pytania. Link do pytań http://minigentleman.blogspot.com/2014/02/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńWłaśnie takich informacji było mi trzeba :D
OdpowiedzUsuń