Za oknem piękne słońce już od kilku dni sprawia, że uśmiech sam pojawia się na twarzy a w powietrzu czuć wiosnę. Wiem, że to jeszcze za wcześnie ale sama ta perspektywa sprawiła, że nabrałam ochoty na smak wiosny - są nim dla mnie rzodkiewki i szczypiorek. Niestety ich zimowa wersja nie jest tak satysfakcjonująca i tutaj właśnie wkraczają kiełki.
Źródło |
Ich cudowne właściwości już od dawna znane były w Chinach, na Zachodzie ich popularność stopniowo rośnie, co jest niewątpliwie związane ze wzrostem świadomości społeczeństwa na temat zdrowego odżywiania, ale także tęsknoty na warzywami, kiedy za oknem świat przykryty jest śniegiem.
DLACZEGO WARTO JEŚĆ KIEŁKI?
- Są tanie - koszt ich "produkcji" to zaledwie cena nasion i trochę wody
- Zawierają mnóstwo witamin: do moich ulubionych należą:
soczewica - witamina C, B1, B2, B5, B6, B9, K, E, wapń, fosfor, miedź, cynk, 26 % białka, potas, magnez, pomagają w chorobach cukrzycy, kamicy żółciowej, miażdżycy, dostarczają kwasu foliowego, korzystanie wpływają na system immunologiczny. Jest to doskonały zamiennik dla osób, które mają problem z tolerancją i wchłanianiem się żelaza, a także dla kobiet w ciąży. Zawierają również beta karoten i błonnik.
rzodkiewka - magnez, cynk, żelazo, potas, magnez, siarka, sole wapnia, witamina C (ok. 60 mg w 100g - jest to dzienne zapotrzebowanie na witaminę C - zawierają aż 2,5 raza więcej witaminy C niż korzeń rzodkiewki), witamina A, B1, B3, E, 26% białka, żalazofosfor wpływający na układ krwionośny i kości. Wpływają korzystnie na stan skóry, włosów i paznokci.
-Wzmacniają odporność i dodają energii
-Łatwo je wyhodować
-Nadają się do wielu potraw
Z CZYM TO SIĘ JE?
Kiełki możemy dodawać absolutnie do wszystkiego: do kanapek, sałatek, twarożku, jogurtu, jako dodatek do obiadu, świetnie smakują w jajecznicy czy omlecie, nadają się jako nadzienie lub pasta, a także jako zamiennik chipsów.
Kiełki można oczywiście kupić w sklepie (kosztują około 5 zł za mały pojemniczek), ale ich hodowla jest tak prosta, że zdecydowanie polecam własną produkcję. Po pierwsze wybierzemy te kiełki, które najbardziej nam smakują i spełniają nasze oczekiwania pod względem wartości mineralnych, w sklepach dostępne są najczęściej kiełki rzodkiewki. Po drugie będziemy mieli pewność, że kiełki są świeże. Po trzecie hodowla jest tańsza niż kupno gotowych kiełków. Po czwarte można czerpać przyjemność z obserwowania ich wzrostu:)
Co będzie nam potrzebne: słoik lub pojemnik, gaza, gumka recepturka lub kawałek sznurka, woda i oczywiście nasiona.
Należy pamiętać, że do kiełkowania wybieramy nasiona specjalnie do tego przeznaczone - można je kupić w sklepie ze zdrową żywnością, z ziołami lub w zwykłym markecie - ale muszą być oznaczone stosowną informacją.
Wybrane nasiona płuczemy, a następnie umieszczamy w wyprażonym słoiku i zalewamy na kilka godzin letnią wodą. Następnie wodę wylewamy i ponownie przepłukujemy nasiona, nakrywamy słoik gazą, obwiązujemy go i ustawiamy w ciepłym miejscu (nienasłonecznionym). Najlepiej jest ustawić słoik do góry nogami pod delikatnym skosem - można postawić go na sitku lub w innym pojemniku. Nasiona należy przepłukiwać 2-3 razy dziennie, a po kilku dniach usuwamy łupinki nasienne i kiełki są gotowe do spożycia.
Jak widać swoje kiełki hoduję w pojemniku na żywność, jest to spowodowane faktem, że bardzo nie lubię
ich wydłubywania z wąskiego słoika.
W sklepach dostępne są specjalne pojemniki przeznaczone do hodowli kiełków:
Źródło |
Jak widać są to słoiki ze specjalnym sitkiem, ich cena jest dosyć wygórowana (ok. 100 zł) szczególnie, że bardzo łatwo można je zastąpić domową wersją.
Źródło |
Specjalna kiełkownica, wyglądem przypomina suszarkę do owoców i warzyw. Jej cena jest znacznie niższa (ok 40 zł), a w promocji widziałam ją ostatnio chyba za 20 zł. Niestety zajmuje ona dużo miejsca więc jest to kolejny sprzęt, który trzeba gdzieś upchnąć.
a jadasz mięsko? trzeba przecież dostarczać sobie odpowiednich ilości białka. oczywiście jak dbamy o formę i zdrowie to mówię tu o produktach bez konserwantów :)
OdpowiedzUsuńZ mięskiem jest u mnie problem. Nie jadam również odpowiedniej ilości białka ale wynika to z alergii pokarmowej, gdybym codziennie jadła mięso i nabiał to chodziłabym cała w czerwone plamki i niestety wpływa to na efekty. Osoba zdrowa bez alergii powinna dostarczać odpowiednią ilość białka, jeżeli nie je mięsa to można je zastępować innymi produktami.
OdpowiedzUsuń